|
|
Autor |
Wiadomość |
Ojciec Dyrektor
Hobbit
Dołączył: 05 Lis 2008
Posty: 138
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wodzisław Śl, Silesia, Poland
|
Wysłany:
Nie 23:41, 08 Mar 2009 |
|
Armor Wars to karciana gra Flash. Z powodu, niestety, braku czasu zamieszam tylko link. Jest możliwość grania online:
[link widoczny dla zalogowanych]
Nie ma mnie do piątku.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
aaa4
Gnom
Dołączył: 23 Sie 2016
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 10:04, 26 Maj 2017 |
|
Postanowil czesciowo skorzystac z tej rady. Rozkazal pochodni zniknac.
Dziewczynke na nowo ogarnelo przerazenie.
-Jestes jednym z Nich! - szepnela. - Szkoda, ze nie sluchalam taty!
-Nie, nie jestem jednym z Nich, kimkolwiek sa - zapewnil, chcac ja uspokoic. - Nie jestem demonem. Jestem czlowiekiem jak ty. Mozesz mnie nazwac... czarnoksieznikiem.
-Czarnoksieznicy otrzymuja moc od demonow - odparla. - To przeciez to samo.
W pewnym sensie miala racje. Bez Mogarta nie byloby go tutaj. Na dloni nosil jego znak.
-Niektore demony nie sa takie zle - powiedzial. - Ten, dla ktorego pracuje, nikogo by nie wystraszyl. To pijak. Inne demony kazaly mu mieszkac na moim swiecie, ktoremu teraz grozi zaglada. Nikt nam nie pomoze, wiec probujemy ratowac sie sami.
Spojrzala na niego z powatpiewaniem.
-Nie mozna ufac zadnym demonom - stwierdzila stanowczo. - Ani troche nie dbaja o ludzi albo traktuja ich jak zabawki. Powinienes to wiedziec. No dalej, zrob ze mna, co chcesz. Masz nade mna wladze.
Poddal sie. Najwyrazniej w swiecie dziewczynki nie bylo takich istot jak on. Skinal w kierunku kosciola i miasta.
-Sa tam prawdziwi ludzie? Widzisz ich?
Wzruszyla ramionami.
-Bande duchow? Trudno stwierdzic. Zywe istoty przelamuja rzucony na nich urok.
Skinal glowa. Duchy albo prawdziwi ludzie - w tym wypadku to nie mialo znaczenia - zamieszkiwali miasto, ale kiedy pojawial sie jakis umysl, ktory ich nie stworzyl, nie istnieli dla niego. To wiele wyjasnialo. Mial tylko nadzieje, ze jest dla nich rownie niewidzialny jak oni dla niego.
Dziewczynka nie mogla mu wiecej pomoc. Najlepiej, zeby [link widoczny dla zalogowanych]
sobie poszla. Jesli to bylo miasto Abaddona, a Mac mial wszelkie powody, by tak sadzic, nastepny krok mogl okazac sie bardzo niebezpieczny.
-Idz do domu - powiedzial. - I przez jakis czas nie przychodz tutaj. Tak bedzie dla ciebie bezpieczniej. - Schowal pistolet do kabury.
Siedziala bez ruchu, jakby nie zdawala sobie sprawy, ze jest wolna. Wytrzeszczyla oczy.
-Czy to znaczy, ze puszczasz mnie wolno? Tak po prostu? - Nadal byla podejrzliwa, ale najwyrazniej troche sie uspokoila. - Dlaczego?
-Nie mam nic do ciebie ani twojego ludu - wyjasnil Mac. - Chodzi mi o demona z tego miasta. Moglaby ci sie stac tu krzywda.
-Co zamierzasz zrobic? - spytala z niedowierzaniem.
-Poszukac go. Wiem, ze on lubi zaklady. Mam dla niego [link widoczny dla zalogowanych]
propozycje, ktora moze mu sie spodobac. A teraz idz!
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
| |