Connan Barbarzyńca i Niszczyciel

Co o nim sądzicie?Ja osobiście bradzo go lubię.A wy jak?

Barbarzyńca to jak dla mnie najlepsze fantasy w całej historii kina. Bije na głowę nawet świetnego Władcę Pierścieni. Znam ten film na pamięć i za każdym razem gdy go oglądam rozkoszuję się każdą, pojedynczą sceną, każdym ujęciem i przede wszystkim GENIALNĄ muzyką. Nie wiele jest filmów mogących poszczycić się TAKIM soundtrackiem. Mógłbym ten film oglądać z zamkniętym oczami słuchając jedynie muzyki a przed oczami malowałyby mi się obrazy. Gdybym chciał oceniać ten film sprawiedliwie pewnie mógłbym wytknąć mu kilka błędów czy scenariuszowych idiotyzmów tylko po co? Film ma klimat i duszę jaką miały tylko filmy z lat 80.
Niszczyciel to natomiast odgrzany kotlet. Film co prawda nie najgorszy aczkolwiek dużo słabszy od świetnego pierwowzoru.

zgadzam się barbarzyńca to film kultowy, ale nie najlepsze fantasy, a muzyka pinkna

Ja osobiscie tego filmu nie lubie. Ze wzgledu na Schwarzeneggera, ze wzgledu na fabule, ze wzgledu na realizacje i ze wzgledu na wszystko- ja po porstu nie lubie takich filmow, dla mnie sa po prostu glupie (to oczywiscier tylko moja subioektywna opinia). A co do muzyki, niestety nie zwracam na nia zupelnie uwagi, czego bardzo zaluje (ale tego sie raczej nie da zmienic).

Jak widze Schwarceneger'a w średniowiecznej zbroi i z długimi włosami to mi się już żygać się :ble:

Akurat Arni IDEALNIE pasuje do roli Conana. A sam film świetnie oddaje klimat opowiadań Howarda (mimo tego, że tak na prawdę nie jest wierną ekranizacją żadnego z nich). Właśnie za klimat kocham ten film. Lekka kiczowatość lat osiemdziesiątych, Arni który cedzi kultowymi już cytatami, praktycznie brak zbędnego patosu, kilka wspaniałych scen na długo zapadających w pamięć, brutalny świat, szczypta humoru - no po prostu cudo.

Twierdzę też, że porównanie Arniego do Van Damma jest krzywdzące. O ile ten drugi wymachiwał tylko nogami w kiepskich filmach klasy C o tyle Arnold zagrał w kilku na prawdę solidnych produkcjach (np Prawdziwe Kłamstwa, Pamięć absolutna) i stworzył kilka niezapomnianych kreacji - chociażby Conan czy Terminator. No i jego role nie ograniczały się do robienia szpagatów.

Nie robił tylko szpagatów! Prał jeszcze masę bezmózgich facetów Wink

wara od Van Damma Evil or Very Mad

mój ulubiony gość od walk.
Co do Aniego to w roli Conana sprawdził się świetnie

WilkuRTS napisał:

wara od Van Damma Evil or Very Mad

Alurat Van Damma nie cierpię. Jedynie jego Quest jestem w stanie przetrawić.

Quest był "nwet fajny", ale ze wzgledu na fabule i reszte aktorow (najlepszy byl sumo i australijczyk co prał po jajach), a Van Damme był beznadziejny (jeszcze ten czerwony sznurek na czole, podczas gdy był ogolony na jeza. Nigdy tego nie zapomnne), ja zwykle sztuczny i plastikowy i ze swoja ,,menska" mina.
Shwarcenegera bardziej lubie, jest sympatyczny, potrafi sie usmiechnac i zasmiac, chociaz nie pamietam zadnego dilmu z nim ktory by mi sie podobał.
Tak wogole to najbardziej lubie Travolte. Niby tez miesniak, ale jest na tyle dobrym aktorem i w tak roznych filmach zagral, ze nazwa ,,miesniak" sie za nim nie ciagnie tak jak za arnoldem i Van Dammem.

Travolta i mięśniak? Przeciez gość był przede wszystkim tancerzem Wink

.

widzisz? nikt tak o nim nie mysli... a duzy jest

Banana-Phone napisał:

widzisz? nikt tak o nim nie mysli... a duzy jest

Noo tak... Ale nigdy nie grał w typowej kopaninie jak to zwykle bywało w filmach z Seagalem, Van Dammem czy boskim Chuckiem. Arniemu co prawda zdarzały się takie typowo bezmyślne produkcje (chociażby Komando) ale facet dla równowagi zagrał też w kilkunastu na prawdę dobrych filmach. Taki Brad Pitt tez jest napakowany ale określenie "mięśniak" też do niego nie pasuje...

Arni fajnie wyszedł w takim filmie o facecie w ciąży czy o dwóch zupełnie różnyh bliźniakach :mysli:

Pierwszy film to "Junior" a drugi "Bliźniacy".

Niezbyt oryginalnie Very Happy